Test na misia
Nie zaszkodzi przypomnieć, jakie są fizyczne wyznaczniki męskiego typu antropologicznego zwanego tyleż pieszczotliwie, co dla wielu myląco „misiem”. Zrobimy to na przykładzie faceta, który posiada je wszystkie w najwyższym stopniu, a także jeden (cóż, nieobligatoryjny) wyznacznik więcej.
Największym problemem dla większości gejów jest nieodróżnianie misia (bear) od zwykłego grubasa (chubby). Zgadza się, miś musi być solidnej postury i mieć adekwatną do niej masę ciała, ale na tę masę mają składać się wyrobione mięśnie, a nie jebany tłuszcz! Sorry guys, nawet wzrost w okolicach 2 metrów i rozłożyste bary nie zakwalifikują was do kategorii bear, jeśli macie piwny brzuch i zwały tłuszczu w pozostałych rejonach ciała.
Poza tym od misia wymagany (w każdym razie oczekiwany) jest zarost na całym ciele. Najbardziej pożądana jest broda oraz przynajmniej umiarkowane owłosienie na klacie; zarośnięte ręce i nogi (silnie podrasowujące wizerunek twinka, czyli młodziaka z m.in. takimi właśnie pierwocinami dojrzałej męskości) w mniejszym stopniu przesądzają o misiowatości, jednak są również jak najmilej widziane.
Ideałem jest, jeśli w parze z tą całą obfitą męskością idzie jeszcze obfitość w slipach. Jednak tego nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie warunkiem, bo dominująca – niestety! – prawidłowość: „duża klatka – mały ptaszek” wyeliminowałaby większość zawodników już na starcie. Choć każdy się zgodzi, że gdy taki potężny, umięśniony i zarośnięty michu wyjmie z slipów mikrusa, to efekt jest co najmniej groteskowy.
W odmętach Internetu udało nam się trafić na misia, który przy wszystkich bezwzględnie wymaganych misiowych cechach posiada jeszcze ten walor: wielkiego chuja i wielkie, ciężkie jaja, wypełniające razem jego slipy i spodnie, tworząc ogromną bulwę w slipach. Facet ukrywa się pod nickiem Beardedbcn (bearded – brodaty), jest oczywiście gejem, singlem, Portugalczykiem mieszkającym w Barcelonie i tamże oraz w pobliskim gejowskim kurorcie Sitges poszukującym muskularnych pasywów do wyjebania – sam bowiem jest wyłącznie aktywem, a jak już powiedzieliśmy, ma w slipach czym pierdolić.
Niestety koleś bardziej lubi pokazywać swoje ekstremalnie wypchane slipy lub spodenki niż gołego chuja. Inna sprawa, że Instagram, który jest jego główną platformą autopromocji, nie dopuszcza nagości – może dlatego ma on tam jedynie 8018 obserwujących, co i tak jest niezłym wynikiem, ale wynik ten mógłby być wielokrotnie wyższy, gdyby pokazywał kutasa bez slipów. Dziwne, że nie wykorzystuje on w tym celu Twittera, który z nagością nie walczy – a że twitterowcy liczą w związku z tym na w pełni bezpruderyjne materiały, naszego misia obserwuje tam tylko 168 osób, i to po pięciu latach istnienia konta. Jasno dowodzi to, że geje nie wszyscy lubią lizać chuja przez slipy – a szkoda, bo sami przyznajcie, że widok ledwo mieszczących ten pierdolony ładunek jego slipów potrafi kurwa jarać kto wie czy nie bardziej od full frontalu.
Każdemu fanowi misiów życzymy spotkania z przedstawicielem tego gatunku noszącym taką jebaną artylerię w slipach jak Beardedbcn. Aczkolwiek w Polsce, z każdym kolejnym pokoleniem coraz bardziej poszkodowanej pod względem chujów, może to być trudne, jeśli w ogóle możliwe.